niedziela, 8 maja 2011

Muffinki czekoladowe

Dziś rano po 9:00 zadzwonił jeden z członków mojej rodziny i wprosił się na kawę. Super! Autentycznie się ucieszyłam. Rzadko się widujemy, mamy do siebie 2 godziny drogi samochodem, każdy ma swoje sprawy, wiecie jak jest. Niestety, ostatnio nie mam czasu gotować w ciągu tygodnia, dlatego jak tylko przychodzi weekend dostaję szału kulinarnego. Już w poniedziałek myślę o sobocie. I wcale nie dlatego, że tak mi źle w pracy, tylko tak się cieszę na gotowanie. W ten weekend potraw było sporo, ale o tym w innych wpisach, bo teraz będzie o muffinkach.

Zatem dzięki „wproszeniu się“ moich gości na kawę miałam dziś okazję "zaświecić" kulinarnymi umiejętnościami. Wysłałam Kubę do sklepu po czekoladę i dawaj! Muffinki z kawałkami czekolady!

Muszę się przyznać bez bicia, że piekłam je dopiero drugi raz w życiu (pierwszy raz przypadł całkiem niedawno, bo w Święta Wielkanocne), a wyszły SUPER. Skromnością nie ujmuję, ale uwierzcie – wyszły świetnie. Potwierdzą to wszyscy uczestnicy „spotkania kawowego“, a przynajmniej tak myślę, bo na koniec nic nie zostało :-) 

Poniżej podaję linka do strony, z której wzięłam przepis. Nie chcę go kopiować, w końcu tamta Pani Bloggerka się namęczyła, a ja przypadkiem trafiłam na ten przepis. Warto tam zajrzeć, bo artykuł jest  bardzo praktycznym poradnikiem dla „pierwszomuffinkowców“:


Ps. W przepisie była mowa o jednej tabliczce czekolady, osobiście polecam 1,5 wtedy mamy do czynienia z masakrą czekoladową, mniam...

Ps. 2: Mam tylko jedno zdjęcie i to z przygotowań, bo później nie było czasu – rzuciliśmy się na babeczki :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz