Dawno nic nie pisałam, "za dawno".
Siadam do tego wpisu z nadzieją, że znowu wpadnę w szał pisania, bo tak naprawdę nie mam powodów do wymówek, nadal kocham jeść i uwielbiam jadać poza domem. Nic się nie zmieniło, a może jednak trochę - witaj Warszawo i tutejsze jedzenie!
Od momentu przeprowadzki byłam w wielu miejscach, a dziś odwiedziłam Bałkański Kocioł. Miejsce nie należy do bardzo popularnych. Ta przyjemna restauracja znajduje się daleko od centrum, bo aż na Ursynowie, ale lokalizacja w żaden sposób nie powinna odstraszać. W lokalu panował ruch, głównie wchodziły liczne rodziny na niedzielny obiad. Ale czy faktycznie warto tu zjeść?
Zamówiliśmy zupę krem z kasztanów (trzeba przyznać, że rzadko spotykane danie), ser haloumi jako przystawkę oraz danie główne: wątróbka z pieczonymi ziemniaczkami. W oczekiwaniu na zamówienie kelner poczęstował nas "poczekajką", która już zrobiła dobre wrażenie: świeże pieczywo w niedzielne popołudnie oraz ciekawy w smaku ser twarogowy z wyraźnym bałkańskim charakterem. Czekaliśmy co będzie dalej. A później było juz tylko lepiej. Zupa powaliła mnie z nóg (mimo, że juz siedziałam). Zaskoczyła mnie podana ilość, kremu było zdecydowanie więcej niż powszechnie w restauracjach czy barach. Praktycznie polecam wszystko co zjedliśmy, a co się nieczęsto zdarza. Słodki sos do sera haloumi z grilla okazał się najlepszym wyborem.
Po raz pierwszy od bardzo dawna bez żadnych zastrzeżeń polecam jakąś restaurację, w tym przypadku wszystko było na swoim miejscu i serwis, i jedzenie. Warto się wybrać na Ursynów.
Bałkański Kocioł, ul. KEN 88 lok. U8
http://www.balkanskikociol.pl/





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz