Czerwiec 2011 minął. A naprawdę było co robić. Moje kulinarne weekendy wypełniły wesela (gratulujemy Nowożeńcom :-) ) i uganianie się za księdzem w celu załatwienia własnego ślubu. Przyszedł lipiec i dosłownie przed chwilą człowiek poczuł, że w końcu się ogarnął. Zaproszenia rozwiezione (niektórym nawet takie "niewidzialne" ;-) ) i dziś nawet piję czerwone wino w domowym zaciszu. Jednak pierwszym zwiastunem względnego spokoju okazał się nikt inny jak Szpinak.
Szpinak postanowił pojawić się na naszym stole (którego do tej pory nie mamy) oczywiście podczas weekendu, a jakże. Wszedł z butami i zostawił ślady niedosytu. Popeye na pewno byłby z siebie dumny. Amerykańska animacja-propaganda zielonej mazi wyniosła szpinak na salony, a dziś w Polsce nie ma knajpy, w której nie można go spotkać. Nagle się okazuje, że szpinak lubi wielu, i on również czuje się wyśmienicie w tym towarzystwie. Mnie pozostaje się jedynie z tego cieszyć, ponieważ od dziecka darzę jego smak estymą i sympatią.
Szpinak według uznania można przyrządzić, jak tytuł niniejszego wpisu wskazuje, tak jak się chce. Z mięsem lub bez (pozdrowienia dla Piły), z dodatkami lub bez, ważna jest baza: zielona maź (lub świeże liście). Z związku z tym, że jest lato i Rynek Jeżycki ugina się od owoców i warzyw, wybrałam mrożonkę.
Składniki:
- paczka mrożonego szpinaku
- cebula - ilość wg uznania, ja użyłam 3 małe
- czosnek - ilość jak wyżej, polecam 2-3 ząbki
- serek topiony - śmietankowy lub z ziołami - wg uznania
- 3 piersi z kurczaka
- sól
- pieprz
Na patelni rozgrzewamy olej. Wrzucamy na pokrojoną cebulę, najlepiej w kostkę lub piórka. Dodajemy pokrojonego w kostkę kurczaka i czekamy chwilę, aż mięso się podsmaży. Dodajemy rozmrożony szpinak (jeżeli ktoś ma liście to polecam je dość drobno pokroić) i rozgniecione ząbki czosnku. Gotujemy wszystko razem na większym ogniu, tak żeby ewentualna woda wyparowała. Po kilku minutach wrzucamy niedbale pokrojony ser topiony, który pod wpływem ciepła rozpuści się. Solimy i pieprzymy - według uznania oczywiście i do smaku. Gotowe.
Szpinak możemy podawać osamotniony albo z ryżem, ziemniakami, pieczywem lub makaronem (niekoniecznie w formie pasty). Ja w ostatnim momencie zdecydowałam się na makaron, lecz niestety tego dnia w domu ostał się jedynie spaghetti.
Smacznego :-)

A ja dopiero teraz zobaczyłam pozdrowienia dla Piły ;-) To pozdrowienia dla Poznania. A szpinak: mniam! :-)
OdpowiedzUsuń